Nowy rok w Beacon Hills zaczyna się!
- Masz gościa.- uśmiechnął się do mnie.
- Masz ochotę gdzieś ze mną wyjść?- zapytałem niepewnie, wiedziałem jak to jest. Kidy traci się kogoś bliskiego, ból zostaje z nami już na zawsze.
Wsiadłem do jeep'a razem z Miguel'em i pojechaliśmy na imprezę.
Do góry było pusto, usłyszałem głos Miguela, podeszłem bliżej. Zauważyłem uchylone drzwi do pokoju Lydii.
Lydia nakręciła swoje włosy na palec. Tak jak robi to zawsze kiedy zaczyna z kimś flirtować.
Spojrzałem na dziewczynę, która stała przed Miguelem lekko się uśmiechając...
ROZDZIAŁ II
Stałem tam wpatrując się ciemnowłosą dziewczynę, która od zawsze była dla mnie... po prostu jako ktoś kogo znam. Cora uśmiechała się lekko, stojąc z założonymi rękami. Zdziwiłem się jej pobytem tutaj, wolała spędzać go raczej z Dereki'em w jego mieszkaniu. Jej włosy jak zwykle były rozpuszczone, ubrana w biały top z jakimś napisem, ciemne jeansy i półbuty spoglądała raz na mnie, raz na dom Lydii.
- Co ty tutaj robisz?- powiedziałem chwytając się za głowę. Kiedy stałem obok niej znów przypomniało mi się, dlaczego właśnie tu jestem. Miguel, Lydia...najgorsza była świadomość o tym, że mój własny kuzyn, który wiedział o tym co czuję do Lydii zaczął z nią flirtować już przy pierwszej lepszej okazji.
- Będę chodzić do szkoły.- Coraz uśmiechnęła się.- coś się stało? Jesteś strasznie blady- spojrzała na mnie ze zdziwioną miną. Coraz była dosyć miłą dziewczyną, ale czasem zbyt dużo cech łączyło ją z Derekiem, którego ja nigdy nie mogłem zrozumieć. Jego dziwne poczucie humoru, którego właściwie nie miał, poważna mina i bardzo dorosłe zachowanie sprawiało, że nie miałem o czym z nim rozmawiać.
- Nic...takiego.- odpowiedziałem kłamiąc.
- Pamiętasz, że potrafię wyczuć puls innych osób?- zapytała mnie z lekką pogardą Cora. Nie odpowiedziałem i poszedłem w stronę mojego jeep'a. Otworzyłem go i wsiadłem do środka. Ku mojemu zdziwieniu Cora usiadła z drugiej strony. Spojrzałem na nią oczekując jakiejś sensownej odpowiedzi.
- Odwieziesz mnie do domu? Ta impreza...jest dość nudna- stwierdziła. Przytaknąłem i ruszyłem w stronę domu Derek'a. Pierwsze minuty były dosyć krępujące. Coraz nie odezwała się do mnie ani słowem, ja do niej też nie. W końcu dotarliśmy na miejsce, Coraz wysiadła i poszła do swojego domu. Jednak zauważyłem, że nie może otworzyć wielkich drzwi. To dziwne, czyżby Derek'a nie było w środku? Ani Petera? Nikogo kto mógłby jej otworzyć. Wróciła sporotem do mnie. Po raz kolejny wsiadła do samochodu i uśmiechnęła się.
- Pojedziemy do mnie- powiedziałem i wyjechałem z podjazdu. Całkiem szybko dotarliśmy na miejsce, Cora dopytywała się mnie gdzie może podziewać się Derek. Dotarliśmy już do mojego domu, w kuchni na szafce zauważyłem jakieś papiery, dotyczace popełnieniu 2 morderstw w bardzo podobny sposób. Cora podeszła do mnie i spojrzała na zdjęcia. Ciała miały ślady pazurów wbitych obok szyi. Obydwa wyglądały bardzo podbnie. Razem z dziewczyną poszedłem do mojego pokoju, Cora przysiadła na łóżku.
- Co to? - spojrzała na ścianę
- Moja mała ściana niewyjaśnionych zagadek.- spojrzałem na nią, odpowiadając.- co myślisz o tych morderstwach... prawdopodbnie wilkołaki brały w tym udział.- powiedziałem. Coraz przez chwilę się zastanawiała.
- Albo inne stworzenie z pazurami- odpowiedziała z zamyśleniem. Miała rację, Jackson był jaszczurką, Kate ciotka Allison była też dosyć dziwnym stworzeniem, Malia jest kojotołakiem więc wszystko było możliwe. Jeszcze rok szkolny się dobrze ni zaczął, a my już mamy doczynienia z różnymi nadprzyrodzonymi mocami.
- Stiles!- z dołu odezwał się mój tata. - Przyszliście już do domu?- zapytał szeryf Stilliński. Na śmierć zapomniałem o moim kuzynie, zostawiłem go w domu u Lydii bez samochodu, którym mógł wrócić.
- Wiesz...nie do końca.- odpowiedziałem. Po chwili musiałem zarwacać po swojego kuzyna. Pojechałem jeszcze z Corą zobaczyć czy Derek jest już w domu. Tym razem poszedłem do drzwi z dziewczyną. Po długim oczekiwaniu pod nimi nikt nie wyszedł. Zauważyłem, że brunetka coraz bardziej się niepokoi. Z całej siły uderzyłem barkiem o drewniane wejście, jednak ani drgnęły. Coraz zrobiło to o wiele prościej, wyciągnęła jeden pazur i przekręciła nim otwór od klucza.
- Nie mogłaś tego zrobić szybciej- powiedziałem z obolałym ramieniem wchodząc do pomieszczenia. Było tu strasznie cicho, nikogo nie było w środku. Żadnych śladów, że ktoś wogóle tutaj dzisiaj był.
Odwróciłem się i zauważyłem na oknie dziwny ślad, przypominający kilka kresek łączących się ze sobą w gwiazdę.
- Co to oznacza?- zapytałem. Cora odwróciła się i spojrzała na okno.
- Derek potrzebuje pomocy.- powiedziała Cora, była teraz bardzo niespokojna. Zaczęła nerwowo chodzić w kółko. Szybko wybrałem numer do Scott'a, po chwili Aplpha odebrał.
- Słuchaj...Derek zaginął.- powiedziałem, Scott przez chwilę się nie odzdzywał.
- Co? Skąd wiesz?- dopytywał Scott.
- Przyjedź do domu Derek'a. Zabierz ze sobą Miguela- powiedziałem po czym się rozłączyłem. Czekałem chwilę na Alphę, wpatrując się na dziwny znak na oknie. Wyszukanie w internecie niczego mi nie dało, gdyż byłoby to chyba zbyt proste. Inni zastanawiali się gdzie jest Derek, natomiast ja... zastanawiałem się kto narysował dziwny symbol. Derek? Raczej nie miałby czasu, kiedy byłby porywany. Czyżby to kolejna pułapka, w którą oczywiście damy się wciągnąć? Pamiętam jak Cora powiedziała nam, że tylko odnajdujemy martwe ciała, może to dlatego że skupiamy się na domyśleniach a nie faktach? Dziewczyna była roztrzęsiona, bardzo dbała o swojego brata, którego już kiedyś straciła. Podeszłem do niej i złapałem ją za ręcę, spojrzała mi prosto w oczy i trochę się uspokoiła. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, aż wreszcie usłyszeliśmy że ktoś nadchodzi. W drzwiach stanął Scott, onok niego Miguel a zza ich pleców wyłoniła się...Lydia?Co ona tutaj robi? Nie mówiłem Scott'owi żeby ją przyoprowadził...
- Cora i ja możemy pojechać go szukać.- stwierdził Scott.- tylko gdzie zacząć?- dodał zaraz niepewnie.
- Możemy go wytropić- westchnęła Cora sięgając po kurtkę Derek'a, którą zostawił na krześle. Miguel spoglądał na nich dziwnie nie rozumiejąc o co chodzi.
- Macie psy myśliwskie?- zapytał.
- Em..tak.- uśmiechnął się Scott.- Stiles ty i Lydia musicie spróbować no wiesz, rzeczy, które potrafi Lydia- powiedział ściszonym głosem po czym razem z Corą wyszli na zewnątrz. Zastanawiałem się jak zmusić Lydie by użyła swoich mocy, i co miałem zrobić z Miguelem, który cały czas wpatrywał mi się w ręce. Zauważyłem na półce książkę pt. "Symbole i znaki", sięgnąłem po nią i przewróciłem pare stron.Lydia stanęła obok mnie wpatrując się w książkę, nagle zauważyłem symbol z okna. Przeczytałem szybko treść obok obrazka i spojrzałem na
dziewczynę.
- Derek nie tylko jest w niebezpieczeństwie...
chcą go zabić- powiedziałem wpatrując się w zielone oczy Lydii.
_______________________________________________________
No to koniec rozdziału! Jak zwykle musiałam wypalić z ciekawą końcówką :D
Ale lubię przetrzymywać was w niepewności i niewiedzy.
Rozdział ogólnie, według mnie wydaję się być trochę nudny.
Niektóre sceny są dosyć nieciekawe, jak myślicie co połączy
Stiles'a i Corę?
Przygotowałam też taki ziwastun moich opowiadań, tak wiem wiem że trochę późno :3
- Pojedziemy do mnie- powiedziałem i wyjechałem z podjazdu. Całkiem szybko dotarliśmy na miejsce, Cora dopytywała się mnie gdzie może podziewać się Derek. Dotarliśmy już do mojego domu, w kuchni na szafce zauważyłem jakieś papiery, dotyczace popełnieniu 2 morderstw w bardzo podobny sposób. Cora podeszła do mnie i spojrzała na zdjęcia. Ciała miały ślady pazurów wbitych obok szyi. Obydwa wyglądały bardzo podbnie. Razem z dziewczyną poszedłem do mojego pokoju, Cora przysiadła na łóżku.
- Co to? - spojrzała na ścianę
- Moja mała ściana niewyjaśnionych zagadek.- spojrzałem na nią, odpowiadając.- co myślisz o tych morderstwach... prawdopodbnie wilkołaki brały w tym udział.- powiedziałem. Coraz przez chwilę się zastanawiała.
- Albo inne stworzenie z pazurami- odpowiedziała z zamyśleniem. Miała rację, Jackson był jaszczurką, Kate ciotka Allison była też dosyć dziwnym stworzeniem, Malia jest kojotołakiem więc wszystko było możliwe. Jeszcze rok szkolny się dobrze ni zaczął, a my już mamy doczynienia z różnymi nadprzyrodzonymi mocami.
- Stiles!- z dołu odezwał się mój tata. - Przyszliście już do domu?- zapytał szeryf Stilliński. Na śmierć zapomniałem o moim kuzynie, zostawiłem go w domu u Lydii bez samochodu, którym mógł wrócić.
- Wiesz...nie do końca.- odpowiedziałem. Po chwili musiałem zarwacać po swojego kuzyna. Pojechałem jeszcze z Corą zobaczyć czy Derek jest już w domu. Tym razem poszedłem do drzwi z dziewczyną. Po długim oczekiwaniu pod nimi nikt nie wyszedł. Zauważyłem, że brunetka coraz bardziej się niepokoi. Z całej siły uderzyłem barkiem o drewniane wejście, jednak ani drgnęły. Coraz zrobiło to o wiele prościej, wyciągnęła jeden pazur i przekręciła nim otwór od klucza.
- Nie mogłaś tego zrobić szybciej- powiedziałem z obolałym ramieniem wchodząc do pomieszczenia. Było tu strasznie cicho, nikogo nie było w środku. Żadnych śladów, że ktoś wogóle tutaj dzisiaj był.
Odwróciłem się i zauważyłem na oknie dziwny ślad, przypominający kilka kresek łączących się ze sobą w gwiazdę.
- Co to oznacza?- zapytałem. Cora odwróciła się i spojrzała na okno.
- Derek potrzebuje pomocy.- powiedziała Cora, była teraz bardzo niespokojna. Zaczęła nerwowo chodzić w kółko. Szybko wybrałem numer do Scott'a, po chwili Aplpha odebrał.
- Słuchaj...Derek zaginął.- powiedziałem, Scott przez chwilę się nie odzdzywał.
- Co? Skąd wiesz?- dopytywał Scott.
- Przyjedź do domu Derek'a. Zabierz ze sobą Miguela- powiedziałem po czym się rozłączyłem. Czekałem chwilę na Alphę, wpatrując się na dziwny znak na oknie. Wyszukanie w internecie niczego mi nie dało, gdyż byłoby to chyba zbyt proste. Inni zastanawiali się gdzie jest Derek, natomiast ja... zastanawiałem się kto narysował dziwny symbol. Derek? Raczej nie miałby czasu, kiedy byłby porywany. Czyżby to kolejna pułapka, w którą oczywiście damy się wciągnąć? Pamiętam jak Cora powiedziała nam, że tylko odnajdujemy martwe ciała, może to dlatego że skupiamy się na domyśleniach a nie faktach? Dziewczyna była roztrzęsiona, bardzo dbała o swojego brata, którego już kiedyś straciła. Podeszłem do niej i złapałem ją za ręcę, spojrzała mi prosto w oczy i trochę się uspokoiła. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, aż wreszcie usłyszeliśmy że ktoś nadchodzi. W drzwiach stanął Scott, onok niego Miguel a zza ich pleców wyłoniła się...Lydia?Co ona tutaj robi? Nie mówiłem Scott'owi żeby ją przyoprowadził...
- Cora i ja możemy pojechać go szukać.- stwierdził Scott.- tylko gdzie zacząć?- dodał zaraz niepewnie.
- Możemy go wytropić- westchnęła Cora sięgając po kurtkę Derek'a, którą zostawił na krześle. Miguel spoglądał na nich dziwnie nie rozumiejąc o co chodzi.
- Macie psy myśliwskie?- zapytał.
- Em..tak.- uśmiechnął się Scott.- Stiles ty i Lydia musicie spróbować no wiesz, rzeczy, które potrafi Lydia- powiedział ściszonym głosem po czym razem z Corą wyszli na zewnątrz. Zastanawiałem się jak zmusić Lydie by użyła swoich mocy, i co miałem zrobić z Miguelem, który cały czas wpatrywał mi się w ręce. Zauważyłem na półce książkę pt. "Symbole i znaki", sięgnąłem po nią i przewróciłem pare stron.Lydia stanęła obok mnie wpatrując się w książkę, nagle zauważyłem symbol z okna. Przeczytałem szybko treść obok obrazka i spojrzałem na
dziewczynę.
- Derek nie tylko jest w niebezpieczeństwie...
chcą go zabić- powiedziałem wpatrując się w zielone oczy Lydii.
_______________________________________________________
No to koniec rozdziału! Jak zwykle musiałam wypalić z ciekawą końcówką :D
Ale lubię przetrzymywać was w niepewności i niewiedzy.
Rozdział ogólnie, według mnie wydaję się być trochę nudny.
Niektóre sceny są dosyć nieciekawe, jak myślicie co połączy
Stiles'a i Corę?
Przygotowałam też taki ziwastun moich opowiadań, tak wiem wiem że trochę późno :3