Po raz kolejny widzę uśmiechnięte twarze uczniów, którzy wchodzą do szkoły. Pierwsze dni zawsze są takie- wesołe. Potem praca i nauka robi się coraz bardziej żmudna, wszystko jest poszarzałe i bez życia. W moim życiu nigdy tak nie było, mając najlepszego przyjaciela wilkołaka nie mogę się nudzić. W moim życiu naprawdę wiele się ostatnio zdarzyło, a wszystko zaczęło się od tej jednej nocy. Nocy- w której chciałem wykazać się i odszukać ciało, a w zasadzie tylko jego część. Scott od zawsze mi towarzyszył, mogę zacząć go porównywać do mojego niebieskiego jeep'a, który był ze mną chyba wszędzie. Jak znaleźć przyjeciale, to na całe życie, jak to kiedyś stwierdził mój tata gdy byłem jeszcze małym dzieckiem. Wracając jednak do spraw nadprzyrodzonych, w zeszłym roku składano ofiary z ludzi, ja natomiast stałem się Nogitsune. Ciekawe w takim razie co czeka mnie w tym semestrze szkolnym? Idąc na lekcje zauważyłem Alphę, który przyjechał na swoim motorze do szkoły. Nie zważając na masę nowych uczniów, przeważnie byli to 1-klasiści podeszłem do przyjaciela.
- Czas zacząć nowy rok- westchnął Scot, a w jego oku błysnęła radość i szczęście. Obaj poszliśmy na znany im nam dobrze korytarz szkolny. Jednak wyglądał nieco inaczej, może dlatego, że było tutaj dużo osób szukających swoich klas i szafek. Od razu wiedziałem gdzie jest moja, więc dosyć szybko udało mi się ją odnaleźć. Kiedy miałem zamiar wpisać kod na kłódce, zauważyłem ją... miała tak samo piękne, zielone oczy i długie rude włosy. Ubrana w świetnie dopasowaną sukienkę i wysokie buty. Nawet na mnie nie spojrzała, ale odczułem, że wie o moim natarczywym wpatrywaniu się w nią. Szybko odwróciłem wzrok i wpatrywałem się beznamiętnie w moją szaro-niebieską szafkę. Scott tylko zmarszczył brwi i dziwnie na mnie spoglądał.
- Co to miało być?- rozbawiło go moje zachowanie.
- Nie wiem o co ci chodzi- odpowiedziałem zdezorientowany, próbując odwrócić kota ogonem.
- Nadal...coś do niej czujesz?- zapytał Scott, który spojrzał w stronę rudo-włosej. Nie odpowiedziałem nic, ponieważ niespodziewanie podeszła do nas Lydia wraz z Allison, Malią i Kirą. Poszliśmy całą grupką na lekcje, jakbyśmy byli tylko normalnymi nastolatkami. W zasadzie ja byłem, ale większość spraw, w które byłem zamieszany i o których wiedziałem najwyraźniej za dużo sprawiały, że nie byłem w zupełności normalny. W zasadzie nie przeszkadzało mi to, czasem myślę co bym robił gdyby nie Scott? Lubię narażać życie, czuć ten dreszcz emocji, który przeszywa całe moje ciało kiedy tylko zauważe wielkiego wilkołaka z wyostrzonymi kłami i długimi pazurami.
__________________________________________________________________
Po pierwszym dniu szkoły, wróciłem do domu. Zastałem tam tylko tatę, który jak zwykle wypełniał jakieś papierki doszukując się kolejnych spraw policyjnych. Czasem zdawałem sobie sprawę, że strasznie lubię jego pracę, chociaż chciałbym oszczędzić mu odszukiwania kolejnych ciał. Martwych ciał...jednak gdyby nie on, Beacon Hills byłoby nudne. Odkąd mój tata dowiedział się, o drugim życiu Scotta strasznie zmieniło to jego postępowania. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy i jestem zadowlony, że wie całą prawdę.
Właśnie siedziałem u siebie w pokoju, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Wszedł mój tata, ubray w swój strój do pracy.
- Masz gościa.- uśmiechnął się do mnie. Zza jego pleców wyszedł mój kuzyn Miguel. To właśnie jego imię służyło mi najczęściej jako wymówka co do Dereka. Żadko do nas przyjeżdżał i był dwa lata starszy odemnie. Jednak kiedy byliśmy mali często bawiliśmy się razem, Miguel wyglądał na przybitego. Przywitałem się z nim, i trochę pogadaliśmy razem z moim tatą.
- Stiles, możemy pogadać?- zapytał mnie stojąc w drzwiach. Poszedłem za nim na korytarz.- słuchaj...wiesz...rodzice Miguela zginęli dwa tygodnie temu w wypadku samochodowym. Pojechałem tam jako szeryf i wtedy jego mama jeszcze żyła. Poprosiła mnie żebym przez jakiś czas się nim zaopiekował.- stwierdził mój tata. Zrobiło mi się strasznie przykro, to wyjaśniało zachowanie mojego kuzyna. - wiesz, gdybyś mógł pomóc mu w jakiś sposób zapomnieć. Nie wiem, zabierz go gdzieś ze Scottem lub coś poróbcie- zaporponował. Zgodziłem się i z powortem wróciłem do pokoju.
- Masz ochotę gdzieś ze mną wyjść?- zapytałem niepewnie, wiedziałem jak to jest. Kidy traci się kogoś bliskiego, ból zostaje z nami już na zawsze.
- Nie wiem...nie mam ochoty.- powiedział Miguel, a jego twarz posmutniała.
- No chodź, będzie fajnie. Scotta już znasz co nie? Jest dzisiaj impreza w mieście. Może skoczymy razem? - zapytałem, wreszcie kuzyn uległ moim przekonywaniom. Razem poszliśmy w miejsce gdzie miała odbyć się impreza, a mianowicie w domu u Lydii. Jak co roku organizowała ją u siebie w celu przywitania nowego roku w szkole. Zapraszała nawet wszystkich 1-klasistów, którzy mieli okazje poznać się wtedy lepiej. Wsiadłem do jeep'a razem z Miguel'em i pojechaliśmy na imprezę. Kiedy dojechaliśmy na miejsce dało się słyszeć głośne śmiechy i muzykę dobiegającą zza ścian. Wszedłem do domu pełnego dzeiciaków bawiących się i tańczących, oraz pijących różne napoje. Nim się odwróciłem Miguel zniknął z mych oczu, nigdzie nie mogłem go znaleźć. Zacząłem przepychać się przez tłumy ludzi rozglądając się dookoło. Nagle wpadłem na Scott'a, który nie wyglądał na rozbawionego jak pozostali imprezowicze.
- Widziałeś gdzieś Miguela?- zapytałem dosyć głośno mówiąc.
- Jest u ciebie?- zdziwił się Scott. Kiwnąłem głową.- nie widziałem go... może poszedł na górę. Jest Allison?- tym razem to on zwrócił się do mnie z pytaniem.
- Nie widziałem jej.- odparłem. Na tym skończyła się nasza rozmowa, ja poszedłem na górę a on dalej szukać Allison. Nie wiem dokładnie co ich teraz łączyło, ale mogę śmiało stwerdzić, że ich związek był nie lada dziwny. Raz byli ze sobą, raz nie, więc trudno było mi określić sytuację, w której się obecnie znajdowali. Do góry było pusto, usłyszałem głos Miguela, podeszłem bliżej. Zauważyłem uchylone drzwi do pokoju Lydii. Właśnie z nią rozmawiał, śmiali się obydwoje a Lydia nakręciła swoje włosy na palec. Tak jak robi to zawsze kiedy zaczyna z kimś flirtować. Poczułem dosyć mocne ukłucie. Zrobiło mi się strasznie smutno, czułem do Lydii to czego jeszcze nigdy nie czułem do żadnej innej kobiety. Wróciłem spowrotem na dół i wyszedłem z domu. Poczułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie, lekko zatoczyłem się w tył ledwo utrzymując równowagę na nogach.
- Nic ci nie jest?- usłyszałem za sobą znajomy głos. Spojrzałem na dziewczynę, która stała przedemną lekko się uśmiechając.
____________________________________________________________
- Co to miało być?- rozbawiło go moje zachowanie.
- Nie wiem o co ci chodzi- odpowiedziałem zdezorientowany, próbując odwrócić kota ogonem.
- Nadal...coś do niej czujesz?- zapytał Scott, który spojrzał w stronę rudo-włosej. Nie odpowiedziałem nic, ponieważ niespodziewanie podeszła do nas Lydia wraz z Allison, Malią i Kirą. Poszliśmy całą grupką na lekcje, jakbyśmy byli tylko normalnymi nastolatkami. W zasadzie ja byłem, ale większość spraw, w które byłem zamieszany i o których wiedziałem najwyraźniej za dużo sprawiały, że nie byłem w zupełności normalny. W zasadzie nie przeszkadzało mi to, czasem myślę co bym robił gdyby nie Scott? Lubię narażać życie, czuć ten dreszcz emocji, który przeszywa całe moje ciało kiedy tylko zauważe wielkiego wilkołaka z wyostrzonymi kłami i długimi pazurami.
__________________________________________________________________
Po pierwszym dniu szkoły, wróciłem do domu. Zastałem tam tylko tatę, który jak zwykle wypełniał jakieś papierki doszukując się kolejnych spraw policyjnych. Czasem zdawałem sobie sprawę, że strasznie lubię jego pracę, chociaż chciałbym oszczędzić mu odszukiwania kolejnych ciał. Martwych ciał...jednak gdyby nie on, Beacon Hills byłoby nudne. Odkąd mój tata dowiedział się, o drugim życiu Scotta strasznie zmieniło to jego postępowania. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy i jestem zadowlony, że wie całą prawdę.
Właśnie siedziałem u siebie w pokoju, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Wszedł mój tata, ubray w swój strój do pracy.
- Masz gościa.- uśmiechnął się do mnie. Zza jego pleców wyszedł mój kuzyn Miguel. To właśnie jego imię służyło mi najczęściej jako wymówka co do Dereka. Żadko do nas przyjeżdżał i był dwa lata starszy odemnie. Jednak kiedy byliśmy mali często bawiliśmy się razem, Miguel wyglądał na przybitego. Przywitałem się z nim, i trochę pogadaliśmy razem z moim tatą.
- Stiles, możemy pogadać?- zapytał mnie stojąc w drzwiach. Poszedłem za nim na korytarz.- słuchaj...wiesz...rodzice Miguela zginęli dwa tygodnie temu w wypadku samochodowym. Pojechałem tam jako szeryf i wtedy jego mama jeszcze żyła. Poprosiła mnie żebym przez jakiś czas się nim zaopiekował.- stwierdził mój tata. Zrobiło mi się strasznie przykro, to wyjaśniało zachowanie mojego kuzyna. - wiesz, gdybyś mógł pomóc mu w jakiś sposób zapomnieć. Nie wiem, zabierz go gdzieś ze Scottem lub coś poróbcie- zaporponował. Zgodziłem się i z powortem wróciłem do pokoju.
- Masz ochotę gdzieś ze mną wyjść?- zapytałem niepewnie, wiedziałem jak to jest. Kidy traci się kogoś bliskiego, ból zostaje z nami już na zawsze.
- Nie wiem...nie mam ochoty.- powiedział Miguel, a jego twarz posmutniała.
- No chodź, będzie fajnie. Scotta już znasz co nie? Jest dzisiaj impreza w mieście. Może skoczymy razem? - zapytałem, wreszcie kuzyn uległ moim przekonywaniom. Razem poszliśmy w miejsce gdzie miała odbyć się impreza, a mianowicie w domu u Lydii. Jak co roku organizowała ją u siebie w celu przywitania nowego roku w szkole. Zapraszała nawet wszystkich 1-klasistów, którzy mieli okazje poznać się wtedy lepiej. Wsiadłem do jeep'a razem z Miguel'em i pojechaliśmy na imprezę. Kiedy dojechaliśmy na miejsce dało się słyszeć głośne śmiechy i muzykę dobiegającą zza ścian. Wszedłem do domu pełnego dzeiciaków bawiących się i tańczących, oraz pijących różne napoje. Nim się odwróciłem Miguel zniknął z mych oczu, nigdzie nie mogłem go znaleźć. Zacząłem przepychać się przez tłumy ludzi rozglądając się dookoło. Nagle wpadłem na Scott'a, który nie wyglądał na rozbawionego jak pozostali imprezowicze.
- Widziałeś gdzieś Miguela?- zapytałem dosyć głośno mówiąc.
- Jest u ciebie?- zdziwił się Scott. Kiwnąłem głową.- nie widziałem go... może poszedł na górę. Jest Allison?- tym razem to on zwrócił się do mnie z pytaniem.
- Nie widziałem jej.- odparłem. Na tym skończyła się nasza rozmowa, ja poszedłem na górę a on dalej szukać Allison. Nie wiem dokładnie co ich teraz łączyło, ale mogę śmiało stwerdzić, że ich związek był nie lada dziwny. Raz byli ze sobą, raz nie, więc trudno było mi określić sytuację, w której się obecnie znajdowali. Do góry było pusto, usłyszałem głos Miguela, podeszłem bliżej. Zauważyłem uchylone drzwi do pokoju Lydii. Właśnie z nią rozmawiał, śmiali się obydwoje a Lydia nakręciła swoje włosy na palec. Tak jak robi to zawsze kiedy zaczyna z kimś flirtować. Poczułem dosyć mocne ukłucie. Zrobiło mi się strasznie smutno, czułem do Lydii to czego jeszcze nigdy nie czułem do żadnej innej kobiety. Wróciłem spowrotem na dół i wyszedłem z domu. Poczułem jak zaczyna kręcić mi się w głowie, lekko zatoczyłem się w tył ledwo utrzymując równowagę na nogach.
- Nic ci nie jest?- usłyszałem za sobą znajomy głos. Spojrzałem na dziewczynę, która stała przedemną lekko się uśmiechając.
____________________________________________________________
No to pierwszy rozdział dobiegł końca!
Jak dla mnie ma parę niedociągnięć ale końcówka jest w miarę ciekawa :3
Następny będzie już niebawem, więc czekajcie!
Do każdego rozdziału będę dawać kawałek ze starego rozdziału, żebyście mogli sobie
przypomnieć o czym był ^_^
Do każdego rozdziału będę dawać kawałek ze starego rozdziału, żebyście mogli sobie
przypomnieć o czym był ^_^
No to wypowiem się pierwsza, a co tam :D
OdpowiedzUsuńPisanie z perspektywy Stilesa to fajny pomysł, raczej rzadko spotykane. Osobiście wolę narrację trzecioosobową, a na wcielenie się w postać męską, to chyba w życiu bym się nie zdecydowała, ciężka sprawa, oby ci wyszło :D
No i hej – Miguel istnieje! :D Z tym się jeszcze nigdzie nie spotkałam, dlatego wielki plus dla Ciebie :D Jednak nie zaczyna dobrze, oj niedobrze, haha xD Sorry I'm not sorry – Stydia na wieki! Także rączki precz od Lydii xD
I rzecz najważniejsza – kim jest dziewczyna z końcówki? o: Może Malia? O Boże, shippujesz Stalię? o: Jeśli tak to uważaj, bo spaczę Ci mózg próbami nawrócenia na Stydię, haha xD Nie mam nic do Malii, ale nie przepadam za nim razem. Chociaż "Nic ci nie jest?" nie pasuje mi do niej, przywykłam, że jest bezduszna, haha xD A może Cora, widziałam ją w zakładce z bohaterami? Ouuu o: To by było całkiem fajne, ją lubiłam. Ohmygod, nie wiem, poddaję się, poczekam na następny rozdział, to się dowiem xD
W takim razie życzę duuużo weny i pozdrawiam <3
~ Arawis z keep-ya-far.blogspot.com
P.S.
Dodałam u siebie nowy rozdział, więc zapraszam :3
Też nie przepadam za Malią :D
UsuńDziękuję za pierwszy komenatrz, daję dużo motywacji <3
Znalazłam jeszcze trochę czasu i pozwolę sobie wypisać najbardziej błędy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy c:
Usuń"W moim życiu nigdy tak nie było, mając najlepszego przyjaciela wilkołaka nie mogę się nudzić. W moim życiu naprawdę wiele się ostatnio zdarzyło, a wszystko zaczęło się od tej jednej nocy." – powtórzenie... i tyle ;D
"Obaj poszliśmy na znany im nam dobrze korytarz szkolny." – zważając na narrację, powinno znaleźć się tylko "nam".
"... i jestem zadowolony, że wie całą prawdę." – mała literówka, złapana dopiero po skopiowaniu i ta druga część, nie wydaje mi się, żeby można wiedzieć prawdę ;) Może lepiej wyglądałoby "znał całą prawdę".
Oprócz tego trafiłam na kilka literówek, ale oszczędzę sobie wypisywania ich wszystkich ;D Jak jeszcze raz uważnie przejrzysz, to je wychwycisz ;) I te nieszczęsne przecinki. Nie ma ich, w niektórych miejscach, w których powinny być i czasami są w miejscach, w których nie powinny ;) Wiem, to ciężkie c:
Ogólnie masz dobry styl i przyjemnie mi się czytało ;D Jeszcze raz życzę powodzenia ;D