piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział III

W poprzedniej części...
- Będę chodzić do szkoły.- Coraz uśmiechnęła się
 To dziwne, czyżby Derek'a nie było w środku? Ani Petera? Nikogo kto mógłby jej otworzyć.
Dotarliśmy już do mojego domu, w kuchni na szafce zauważyłem jakieś papiery, dotyczace popełnieniu 2 morderstw w bardzo podobny sposób.
Ciała miały ślady pazurów wbitych obok szyi
Odwróciłem się i zauważyłem na oknie dziwny ślad, przypominający kilka kresek łączących się ze sobą w gwiazdę.
- Co to oznacza?- zapytałem. Cora odwróciła się i spojrzała na okno.
- Derek potrzebuje pomocy.- powiedziała Cora
- Derek nie tylko jest w niebezpieczeństwie...
chcą go zabić

Rozdział III
Nie wiedziałem co robić, Derek był w wielkim niebezpieczeństwie a ja stałem tutaj z Lydią patrząc w jakąś głupią książkę. Derek nie był mi obojętnym człowiekiem, może nie okazywał tego, że w jakiś sposób mnie lubi lecz czułem że jestem mu potrzebny. Bardziej jednak martwiłem się o Corę. Nie wiedziałem czy, zapach kurtki Derek'a był na tyle silny, żeby mogli go wyczuć. Spoglądałem raz na rudowłosą dziewczynę, a raz na mojego kuzyna Miguela, który najwyraźniej był przerażony całą sytuacją. Nie bardzo wiedział o czym mówimy i był zdezorientowany. 
- Odwiozę cię do domu Miguel- powiedziałem sięgając do kieszeni po kluczyki od samochodu.Mój kuzyn poszedł za mną i wsiadł do jeep'a, Lydia również to zrobiła. Kiedy pozbyliśmy się już Miguela zostaliśmy sami w moim samochodzie. 
- Czy tylko mnie zastanawia gdzie jest Peter?- zapytałem trochę zmieszany, nadal odczuwałem żal do Lydii. Niestety, ona nie zdawała sobie z tego sprawy więc jak zwykle była obojętna.- mogłabyś się skupić i użyć tych swoich mocy żeby wyczuć coś?- zapytałem nie wiedząc jak sformułować wypowiedź. Dziewczyna spojrzała na mnie po czym zamknęła oczy, wyglądała na naprawdę skupioną w swoich myślach. W tym co ją otaczało, nagle otworzyła powieki i spojrzała przez okno.
- Nie wiem jak to uruchamiać, nie umiem tego kontrolować tak jak Scott. To przychodzi samo.- stwierdziła, nie wyglądała na ani trochę zaniepokojoną. Zupełnie nie wiem jak potrafiła skrywać swoje wszystkie emocje. 
- Po prostu TO zrób! Kiedyś będziesz musiała się nauczyć to kontrolować!- krzyknąłem nie myśląc co robię. W końcu zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem. Lydia spoglądała na mnie, była jakby wystraszona i trochę niespokojna. - Ja...przepraszam...- zacząłem mówić spuszczajac wzrok najniżej jak potrafię. 
- To...moja wina- nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć. Nastąpiła niezręczna cisza, która całe szczęście nie trwała zbyt długo.- możemy pojechać w spokojniejsze miejsce? Do mojego domu?- zapytała, od razu ruszyłem samochodem w stronę domu dziewczyny.Kiedy byliśmy już na miejscu wszedłem zaraz za nią do jej pokoju. Zdałem sobie sprawę, że może nie warto? Lydia jest piękna, mądra i idealna ale kiedy próbuję powiedzieć jej co czuję, mój żołądek skręca się w mały rulonik i nie potrafię wydukać nawet najprostszych dwóch słów. Ona też nie pokazuje tego, że jej na mnie zależy. Może po prostu odpuszczę? Tyle, ze za każdym razem kiedy ją widzę, kiedy z nią rozmawiam moja miłość do niej odradza się na nowo i nie potrafię zapomnieć o Lydii. Z moich zamyśleń oderwał mnie dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Dziewczyna podeszła do biurka i oparła się o nie spoglądając na mnie. 
Lydia nagle dziwnie zaczęła się kołysać z zamkniętymi oczami. Podeszłem do niej, ale ona chwyciła ołówek, szybko przysunąłem jej kartkę na której mogłaby coś zapisać. Spoglądałem w oczekiwaniu na jej rękę poruszającą się strasznie wolno po kartce. Kiedy oderwała ołówek od papieru leżącego na biurku zobaczyłem napis "conversions".
- Co to oznacza?- zapytała mnie Lydia. 
- Nie, nie wiem...- odpowiedziałem.- zadzwonię do Scotta i mu powiem.- dodałem szybko wybierając jego numer w telefonie. Po rozmowie z Alphą dowiedziałem się, że nie znaleźli żadnego tropu Dereka, ale za to znaleźli coś jeszcze... kolejne zabite ciało Scott opisał je jako zadrapane pazurami. 
- Czekaj...zadrapane pazurami? Mówiłeś, ze twój tata ostatnio znalazł dwa takie- powiedziała dziewczyna.
- Podsumowując mamy kolejnego zabójcę, tym razem wilkołaka....- powiedziałem powoli skupiając się na każdym słowie. - Lydia?- zacząłem trochę niepewnie.
- Tak?- odwróciła się do mnie, spojrzała mi prosto w oczy, wtedy poczułem dziwne uczucie. Jakby wszystko wokół mnie się już nie liczyło, tylko ta dziewczyna stojąca przede mną i czekająca na choćby jedno słowo, które powiem. Już miałem to zrobić, byłem bardzo blisko...ale jak zwykle skleiłem tylko parę niewyraźnym słów.
- Przepraszam za tamto w samochodzie- powiedziałem spuszczając głowę.
- Nic się nie stało. Może masz rację, powinna uczyć się to kontrolować, wtedy wszystko stałoby się prostsze- Lydia nieśmiało uśmiechnęła się do mnie. Nagle coś sobie przypomniałem.
- Czekaj... to słowo. Wiem co oznacza- powiedziałem triumfalnie przypominając sobie ostatnią lekcję łaciny.- zamiana.- powiedziałem po chwili. Lydia spojrzała na mnie a potem przez chwilę się zastanawiała.
- Powinniśmy chyba iść do domu, odpocząć. Jutro szkoła.- przypomniała mi, zauważyłem na jej szyi łańcuszek z jej imieniem. Był bardzo ładny, ale nie przypominałem sobie żeby Lydia miała go kiedykolwiek na sobie.
- Skąd go masz?- zapytałem wskazując na miejsce,w którym wisiorek układał się na szyi zielonookiej.
- Twój kuzyn mi kupił, jest bardzo ładny- uśmiechnęła się. Po tym co mi powiedziała wyszedłem z jej domu i pojechałem samochodem do siebie. Kiedy byłem na miejscu zauważyłem Miguela, który siedział na kanapie w salonie. Szybkim krokiem ruszyłem w jego stronę, byłem naładowany energią i złością. Nienawidziłem go za to co zrobił, chociaż wiem że tak naprawdę nie chciałem go urazić. Miguel kiedy mnie zauważył wstał, trochę zaniepokojony moją miną.
- Jak mogłeś?! Nie rozumiesz...to są moi przyjaciele! Mój dom! Mój sekret! Mój samochód! Nie masz tutaj nic do robienia!- wykrzyczałem mu to prosto w twarz, do pokoju wszedł mój tata, który wszystko słyszał. Zrobiło mi się strasznie głupio, Miguel był, był moim kuzynem. Bardzo go lubię, nie powinienem mu tego mówić. Właśnie otwierałem usta, żeby go przeprosić kiedy Miguel wybiegł z domu. Słyszałem jak zapala samochód i wyjeżdża z podjazdu. Spojrzałem na mojego tatę, którego wzrok oznaczał dokładnie "teraz musisz go poszukać".
- Musisz jechać ze mną- powiedziałem rzucając mu jedną z latarek.
- Dlaczego? To nie ja krzyczałem na niego...- odpowiedział.
- Bo Miguel wziął mój samochód, więc pojedziemy twoim.- odpowiedziałem. Mój tata zaraz wyciągnął kluczyki od samochodu szeryfa. Wsiadłem obok miejsca kierowcy i ruszyliśmy. Jechaliśmy teraz przez jakiś ciemny las, z obydwu stron wyłaniała się tylko ciemność. Kurczowo trzymałem latarkę w ręku, a w drugiej telefon mając nadzieję, że Miguel odezwie się do mnie. Ostatnie wydarzenia trochę mnie wystraszyły i wolałbym żeby nikt teraz nie był sam w Beacon Hiils. Nagle zauważyłem bardzo ciemną postać na środku jezdni, poruszał się strasznie powoli kulejąc. Wyglądał trochę jak chodzący zombie. Mój tata gwałtownie zachamował kiedy zobaczył go na drodze. Moja pierwsza myśl "Miguel.." Modliłem się jednak żeby to nie była prawda, wysiadłem z samochodu i biegłem ile sił w nogach do człowieka. Mój tata był tuż za mną, czasem wydawało mi się że jest sprawniejszy ode mnie.  Kiedy twarz mężczyzny odwróciła się do nas, wiedziałem już kto to jest.
- Derek?- zapytałem podbiegając, chwyciłem go za ramię, mój tata zrobił to samo po drugiej stronie. Wilkołak wyglądał jakby zaraz miał stracić świadomość, jednak nie chciałem żeby to się stało. Był trochę ciężki, razem zaciągneliśmy go pod samochód. Włożyliśmy go na 3 tylne miejsce, podwinąłem jego nogi do góry, ponieważ nie mieścił się w aucie. Potem zamknąłem drzwi od samochodu. Wyciągając telefon z kieszeni zauważyłem okrwawioną rękę, przetarłem ją o koszulkę na której pojawiła się czerwona smuga. Zadzwoniłem do Cory, dziewczyna dosyć szybko odebrała. Ulżyło mi kiedy usłyszałem jej głos w słuchawce.
- Znalazłem Dereka- wykrztusiłem wreszcie, usłyszałem głośne westchnięcie. Uśmiech sam powstał na mojej twarzy, jednak patrząc na zdenerwowanego tatę w samochodzie pokazałem mu, że za chwilę przyjdę.
- Nic mu nie jest? Gdzie jesteś? Mogę ci pomóc...- mówiła tak szybko, że trudno było ją zrozumieć.
- Spokojnie, teraz jest pod opieką szeryfa. Przyjedź do szpitala, zaraz tam będziemy- powiedziałem po czym się rozłączyłem. Wsiadłem do samochodu i jeszcze raz spojrzałem na Derek'a, teraz nieco mnie krwawił. Zauważyłem jak jego rana zaczyna się goić. Mój tata jechał strasznie szybko, dlatego po 5 minutach byliśmy w szpitalu. Zauważyłem Corę, która stała pod drzwiami wejściowymi i czekała na nasz przyjazd. Kiedy zobaczyła wóz szeryfa podbiegła i spojrzała na Derek'a. Po chwili wszyscy byliśmy już w środku, a Derek leżał na jednym ze szpitalnych łóżek. Spoglądałem na tykający zegarek i na drzwi od pokoju wilkołaka. Potem przenosiłem wzrok na tatę, zupełnie zapomnieliśmy o tym kogo tak naprawdę szukaliśmy.
- Musisz pojechać poszukać Miguela, sam wiesz ile ostatnio było morderstw w okolicy- powiedziałem do swojego taty.
- Nie jedziesz ze mną?- zapytał mnie robiąc zdziwioną minę. Bardzo chciałbym jechać, przeprosić Miguela za wszystko co mu powiedziałem, może faktycznie Lydia naprawdę go kocha, a nie mnie?
- Powinienem zostać z Corą, nie chcę żeby była sama- powiedziałem, mój tata od razu zrozumiał bo wyjął kluczyki z kieszeni a potem wyszedł. Zauważyłem jak lekko uśmiecha się do Melisy. Usiadłem na jednym z krzeseł rozmyślając o tym wszystkim, ciekawiło mnie gdzie przez ten cały czas był Derek... dlaczego nigdzie nie ma Peter'a? Kto morduje ludzi? I dlaczego to robi? Jak jutro wytłumaczę się nauczycielom, że nie zrobiłem ani jednego zadania domowego? Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Cora, która lekko uśmiechając się podeszła do mnie bliżej. Wstałem robiąc krok do przodu, nie wiem po co to zrobiłem. Teraz staliśmy jakoś dziwnie blisko siebie. Czułem prawie każdy jej oddech, zauważyłem też jej piękne duże oczy i zatroskaną buzię z jasną cerą. Jej włosy lekko opadały na ramionach co sprawiało, że była jeszcze ładniejsza, podniosła głowę lekko do góry żeby spojrzeć mi w oczy.
- Co z nim?- zapytałem trochę zdezorientowany. Odsunąłem się lekko od Cory a ona wbiła wzrok w ziemię. Ta niezręczna chwila była bardzo dziwna i wolałbym...chociaż chciałbym ją powtórzyć. Nigdy nie zastanawiałem się co tak naprawdę łączyło mnie z Corą. Zawsze uważałem ją jako dobrą koleżankę, chociaż ostatnio nasze więzi stały się jeszcze mocniejsze. Skoro ma chodzić z nami do szkoły, będę ją coraz częściej widywał.
- Wszystko dobrze, lekarze mówią że z tego wyjdzie- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Czy mówił ci...kto go porwał?- zapytałem.
- Jest strasznie zmęczony... cały czas śpi- odparła brunetka po czym usiadła na krześle. Nie odezwałem się teraz do niej, spoglądałem teraz jak prawie zasypia na krześle.
- Może lepiej by było gdybyśmy oboje poszli do domów?- zapytałem. Cora zgodziła się, po tym jak powiedziałem, że Melissa zaopiekuję się Dereki'em lepiej niż kimkolwiek innym. Zauważyłem, że dziewczyna strasznie troszczy się o swojego brata. To jedyna osoba, która jej została, nie licząc Peter'a. którego gdzieś wywiało. Szybko wybrałem numer do mojego taty.
- Halo?- jego głos był stłumiony przez samochód.
- Chyba wiem gdzie może być Miguel- powiedziałem po czym się rozłączyłem.



______________________________________________________________

Muszę przyznać, że jak na mnie to dosyć długi rozdział.
Wiem! Kiedyś zabijecie mnie za te końcówki.
No to kłótnia Miguela i Stiles'a. Lubicie Corę? 
Chcę podziękować za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem <3
Jest ich coraz więcej ;) 
~~Kolorowa Dziewczyna 








7 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że rozdział mi się spodobał.
    Ciekawe wątki są pomiezy Corą i Stiles'em, chciałabym abyś to jakoś rozwinęła. Ale oczywiście dawaj więcej Stydii! Kłótnia Miguela i Stiles'a najlepsza, biedny Miguel. Jak on na niego nakrzyczał :c
    Fajnie, że Derek dosyć szybko się odnalazł, widać że jego siostra się o niego martwi. Haha, chciałabym widzieć rekację Derek'a, jakby dowiedział się że Cora chodzi ze Stiles'em xd
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :*
    ~Podwodna Nimfa

    OdpowiedzUsuń
  2. Well... Jej! Nowy rozdział! :D Przeczytałam zaraz, jak dodałaś, ale na prawdę nie miałam czasu, no człowiek zalatany jest xD
    Coś ten Stiles zbyt nerwowy się zrobił xD Najpierw tak na Lydię krzyczeć, potem na Miguela, coś go roznosi. Czy na pewno pamięta o lekach? xD
    O matko, kiedy ten Miguel kupił Lydii ten wisiorek? Myślałam, że to wszystko dzieje się zaraz po imprezie, na której się poznali, więc czy to takie niedopaczenie? xD Wiem, czepiam się, nie przejmuj się, to tylko ja, lubię się czepiać c:
    Znaleźli Dereka! Eureka! Kuźwa. Zmęczona jestem. Głupoty gadam. Myślę, że jestem zabawna. Nie jestem.
    Ale wracając do kłótni Stilesa i Miguela, fajnie byłoby, jakby była trochę dłuższa i ostrzejsza c: Ale i tak było super. Należało mu się. Nie lubię Miguela. Sorrynotsorry.
    Ja na wieki pozostanę przy Stydii, ale Cora też jest całkiem całkiem. O, wiem! Może jakaś kłótnia pomiędzy dziewczętami? :D Tak, to by było cudowne xD
    I gdzie jest ta mała menda Miguel *sorrynotsorry again*? I skąd niby Stiles ma to wiedzieć? :o
    Jedyne, co odrobinę przeszkadza mi w Twoim opowiadaniu to to, że wszystko dzieje się tak szybko. Są w jednym miejscu, a za trzy linijki są już gdzie indziej. Mam przez to mały niedosyt :c
    Jednak na prawdę dobrze Ci idzie i mam nadzieję, że tak zostanie. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością c: Ja właśnie skończyłam jedną scenę do nowego rozdziału *stydiowa omnomnom, ubóstwiam ją, tak uroczo i tym razem prawdziwie* i została mi już tylko jedna króciutka scenka i ewentualne korekty, więc jest nadzieja, że pojawi się jutro lub w niedzielę. Także czekaj, bo jest na co, a tymczasem Cię pozdrawiam i życzę weny <3

    ~ Arawis z keep-ya-far.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz, wiem za szybko wszystko :3 Postaram się bardziej przedłużać sceny. Czekam na twój rozdział ^_^ Oby pojawił się dzisiaj, bo nie będę miała co robić wieczorkiem.

      Usuń
  3. Och uwielbiam to opowiadanie! Jest takie w stylu Teen Wolf! Pamiętam jak zakładałam swojego bloga, wtedy w polskiej blogosferze historie o TW były rzadkością, a teraz! Ale to dobrze, przynajmniej jest co czytać!
    Powiem tak - Miguel, wpadnij do wulkanu. Drażni mnie jego postać bardzo, baaardzo. Jest jak taki wrzód na małpim tyłku, ale przynajmniej pojawiła się epicka kłótnia. Myślałam, że się pozabijają!
    Mam nadzieję, że Miguel kupił Lyds wisiorek i tyle, nie chcę madżikal lowa między nimi, nie i już! Mimo wszystko shippuję Stilesa z Corą, ponieważ moim zdaniem taka nietypowa parka to coś pięknego!
    Także czekam na więcej i zapraszam do siebie, ponieważ dziś powinien pojawić się rozdział!
    XXXX
    Nogitsune z darkness-of-the-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie czytam twój rozdział :3 Dziękuję za komentarz, przyznam się szczerze. Pisząc opowiadania bardzo podoba mi się Cora i to w jaki sposób traktuje Stiles'a <3

      Usuń
  4. Heeej. :D
    Bardzo podoba mi się Twój blog i opowiadanie też i śliczny szablon :D Uwielbiam Stiles, jak i TW, dlatego cieszę się, że tutaj trafiłam. Ogólnie jestem wielką fanką Stydii (która wiadomo, że nigdy się nie wydarzy :c), ale Cora też jest fajna, szczególnie tu. :D
    Gdzie jest mój ulubiony Peter? :D Pewnie znowu coś naskrobał. :/ A ten Miguel to jakiś podejrzany się wydaje. :o
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. <3
    Pozdrawiam, życzę weny i pomysłów. <3
    change-from-victim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło :3 A ja tam lubię Miguel'a... XD
    Peter'a jeszcze długo długo nie będzie w opowiadaniach,
    ale nie zdradzę dlaczego! Dziękuję za komentarz, również
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony