sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział VIII

W poprzedniej części...
- Znaleźliście Allison? - Tak, znaleźliśmy ją.
Allison zachowywała się jak zupełnie inna osoba...mówiła, że się zemści i pozabija wszystkie wilkołaki jakie tylko żyją na tej planecie.
- Ugryzłam kogoś...-Cora powiedziała z rozpaczą.
-Co zrobić? To nie będzie łatwe i chciałam cię prosić o pomoc.
- Stiles...- zaczęła trochę ochrypłym głosem.
- Lydia.- powiedziałem to jakbym zaraz miał wyśpiewać jej imię.
Lydia spojrzała na mnie chcąc coś powiedzieć, ale w tym samym momencie chwyciłem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie zatykając jej usta...pocałunkiem.



Rozdział VIII
Ten tydzień zleciał naprawdę szybko, wiele wydarzyło się po wypadku. W wykonywaniu normalnych czynności nadal bolała mnie głowa, ale lekarz mówił, że to normalne po tak silnym uderzeniu w nią. Właśnie siedziałem w jednym z białych pokoi szpitalnych, przed sobą miałem dużą torbę, która była już w połowie zapakowana. Scott prawie codziennie przychodził, żeby zdać relację jak i z tego świata, w którym istniała Allison oraz tego drugiego, gdzie większość to wilkołaki. "Peter nadal nie znaleziony, pojawia się coraz więcej morderstw. Nie wiemy o co chodzi...i kto to wszystko robi" powiedział ostatnim razem kiedy tutaj był. Przez cały ten czas, kiedy musiałem praktycznie tylko wylegiwać się w łóżku naprawdę brakowało mi mojego pokoju, w którym rozwiązywałem tajemnice. Brakowało mi mojego laptopa, dzięki któremu dowiadywałem się bardzo ciekawych rzeczy. Po pierwszym dniu w szpitalu pocałowałem Lydię, właśnie. Czasem próbowałem o niej chociaż trochę nie myśleć. "Wszystko zniszczyłem..." mówiłem sobie wchodząc do łazienki, opierając się o umywalkę. Odkąd to zrobiłem, dziewczyna nie odzywała się do mnie. Miałem tak naprawdę bardzo wiele, ale cały czas chciałem więcej. Przyjaźniłem się z Lydią, musiałem coś zrobić żeby byliśmy czymś więcej. Skończyło się jednak na tym, że dziewczyna szczerze mnie nienawidzi. Sam teraz nie wiem co do mnie czuje, nie mam z nią kontaktu. Dziwnie będzie mi teraz pójść do szkoły i spojrzeć jej prosto w oczy. Kiedy z przemyśleń wyrwał mnie pisk otwieranych drzwi. Uniosłem głowę i zauważyłem jak do pokoju wchodzi Scott.
- Twój tata kazał mi podwieźć cię do domu.- chłopak podszedł bliżej. uśmiechając się niepewnie. Skinąłem głową pakując ostatnią bluzkę. Potem przyciskając wszystkie rzeczy, zapiąłem zamek.
- Chyba musimy wybrać się do lasu...- powiedziałem to z takim przekonaniem.
- Do lasu? Dlaczego?- Scott był wyraźnie zdziwiony moim pomysłem. Przed chwilą, a nawet jeszcze nie wyszedłem ze szpitala, a w głowie miałem już kolejne niebezpieczne plany.
- Słuchaj, byłem w tym szpitalu tydzień. I przemyślałem sprawę.- zacząłem z poważną miną.- dowiedziałem się, że morderca zabija w równych odstępach czasu. Kiedy byłem w szkole z Lydią osoba, która pobiła Lucy zostawiła liście na korytarzu. Więc wydaję mi się, że ma swoją kryjówkę w lesie.- powiedziałem. Scott spoglądał na mnie z oszołomioną miną, nie wiedząc co powiedzieć. Powoli wyciągnąłem z torby kawałek czarnego materiału i podałem go wilkołakowi.- będziesz mógł z tego coś wyczuć?- zapytałem z nadzieją. Miałem ochotę coś zrobić, bardzo szybko. Chciałbym znów poczuć się jak tego pierwszego dnia kiedy Scott był ugryziony. Zaczęło się od niewinnego poszukiwania ciała, a tak właściwie to jego połowy. Od tego dnia wszyscy staliśmy się kimś innym. Kiedyś byliśmy nikim...dzieciakami, którzy zwyczajnie chcą przejść szkołę, którzy zwyczajnie odrabiają głupie prace domowe, które niczego nie wnoszą do naszego życia, oraz głupich nastolatków, którzy próbują przyciągnąć uwagę jakiejś dziewczyny. Skoro już mowa o dziewczynach, to przez wyjście do lasu ze Scott'em chciałbym poczuć taką ulgę. Przez chwilę nie myśleć o tym co mnie otacza, wrócić do tamtego pięknego dnia i nigdy nie znaleźć tej cholernej połowy ciała.
- Hm...gdybym spróbował pewnie mógłbym coś wyczuć.- powiedział skupiając się na własnych słowach. Ucieszyłem się, wiedziałem, że teraz kiedy mamy już trop wszystko pójdzie z taką łatwością. Jednak Scott nie dał mi się cieszyć zbyt długo.- Ale nie, nie pójdziemy do lasu. Na pewno nie pójdę tam z tobą. Nawet nie zdążyłeś wyjść ze szpitala!- wiem, że mój przyjaciel miał rację. Jednak nie chciałem tego mówić na głos. Miałem cichą nadzieję, że Scott jednak zgodzi się na moją propozycję i jeszcze dziś w nocy, wyruszymy na poszukiwania.
- To niby z kim pójdziesz?- zapytałem, ale szybko ściszyłem głos czując jak brzuch mnie boli. Wstałem i chwyciłem torbę, zarzuciłem ją sobie na ramię i spojrzałem na Scott'a.- Widzisz, nic mi nie jest....- powiedziałem, czując pulsujący ból, który wywoływała ciężka torba zapchana rzeczami. Scott uśmiechnął się, a zaraz potem wziął ją na swoje plecy.
- Nie wiem, jest Derek, jest Cora....- wymieniał na palcach.- Jest Malia.- Scott dalej próbował wymieniać.
- Derek, serio? To zawsze ze mną szukałeś czegoś po lesie, pamiętasz?- nadal naciągałem przyjaciela, aby się zgodził. Wiedziałem, że gdy będę udawał, że mi smutno na pewno się zgodzi.
- Dobra, idziesz....ale jak wyjaśnisz to swojemu tacie?- wilkołak spojrzał pytającym wzrokiem. To była akurat najmniej ważna rzecz, z mojego domu dało się bardzo łatwo wydostać. Kiedy mój tata zaśnie, nic nie zdoła go obudzić. Chwilę rozmawialiśmy jeszcze w pokoju, o naszym planie, po czym wyszliśmy z niego. Scott pożyczył samochód od swojej mamy, wrzucił moją torbę do bagażnika i wsiadł za kierownicą. "Nareszcie świeże powietrze"- pomyślałem czując lekki wiatr na twarzy. Jednak przyjemna atmosfera szybko minęła, bo musiałem wsiąść do samochodu.
______________________________________________________
- Nareszcie w domu- powiedziałem wchodząc i rzucając ciężką torbę na bok. Zauważyłem, jak Miguel stoi na środku korytarza śmiejąc się ze mnie. Mój tata natomiast stał w wejściu do kuchni z założonymi rękoma.
- Nie ciesz się tak, czeka cię szkoła.- szeryf oznajmił to oschłym tonem. Nie przejąłem się tym, miałem ochotę tam pójść. Poznać tajemniczą Lucy, porozmawiać z Corą i... spojrzeć na Lydię. Postanowiłem, że pomimo wszystkiego powinienem porozmawiać również z Lydią. Nie chcę, abyśmy omijali się na korytarzu obrzucając się tylko krzywymi spojrzeniami. Razem ze Scott'em bardzo wolno poszedłem do mojego pokoju, od razu ułożyłem się wygodnie na łóżku. Jednak to trwało tylko chwilę, zaraz usiadłem i spojrzałem na przyjaciela.
- No, w takim razie trzeba uszykować latarki.- powiedziałem nadal się uśmiechając. Podszedłem do biurka i z szuflady wyjąłem dwa przedmioty, które nawet często były mi potrzebne. Sprawdziłem czy świecą, po czym podałem jedną z nich Scott'owi. Jednak on tylko poświecił oczami i nie wziął latarki.
- Nie potrzebuje.- powiedział śmiejąc się. Nagle do pokoju wszedł Miguel, który jak gdyby nigdy nic przysiadł na łóżku i oglądał co robimy. Zdziwił się na widok dwóch latarek, które miałem w rękach.
- Po co ci one?- zapytał. Nic nie odpowiedziałem kładąc je na biurku. Potem tylko włączyłem mojego laptopa.- Słuchasz mnie?- powiedział ponownie. Odwróciłem głowę w jego stronę, po czym zauważyłem pytające spojrzenie kuzyna. Chwilę zastanowiłem się nad odpowiedzią, jednak wiedząc, że Miguel uwierzy w każde, no prawie każde moje słowo odpowiedziałem krótko i zwięźle.
- Boję się ciemności.- zaśmiałem się pod nosem spoglądając na Scott'a, wyglądał na przejętego. On zapewne też chciałby złapać zabójcę ojca Allison.
- Bardzo śmieszne, nie wiem co, ale coś przede mną ukrywacie.- Miguel rzucił nam badawcze spojrzenia. Tak naprawdę nie wiedział o połowie, a nawet większości mojego życia. Gdybym miał usiąść i wszystko mu teraz opowiedzieć, pewnie trochę by to zajęło. Jednak nie miałem ochoty mówić mu ani prawdy, ani kłamstwa. "Prawda, nie ważne jak bolesna, zawsze jest lepsza niż kłamstwo." Przypomniały mi się słowa, które kiedyś wypowiedział tata Scott'a. Nie potrafię powiedzieć, jaka byłaby reakcja Miguel'a gdyby dowiedział się, że na świecie istnieją wilkołaki.
- Nie mam nic do ukrycia.- odparłem wyciągając ręce w obronnym geście. Kuzyn tylko przymrużył oczy, po czym wstał powoli idąc w kierunku drzwi. Stał teraz oparty o ich framugę patrząc przed siebie.
- Sam się dowiem co ukrywacie.- powiedział ściszonym głosem, ale wystarczająco głośno żebym mógł go usłyszeć. Po tych słowach Miguel szybkim krokiem ruszył w stronę schodów. Spojrzałem na Scott'a, który najwyraźniej nic nie usłyszał, wyglądał na zamyślonego. Pstryknąłem palcami, chłopak parę razy zamrugał oczami i od razu odwrócił się w moją stronę. Spojrzałem na przyjaciela, w jego oczach było zdenerwowanie, rozpacz i ból.
- Muszę zemścić się tym, kto zabił Argenta.- powiedział Scott ostrym tonem, akcentując każde swoje słowo. Zrobiłem kwaśną minę, widząc jak pięści chłopaka zaciskają się w dosyć duże kulki. Zapewne rozmowa z Allison nie należała teraz do jego ulubionych zajęć, aczkolwiek musiał się pozbierać, aby cokolwiek zrobić. Musiał być teraz prawdziwym Alphą, który mógłby uratować cały świat. Kiedyś tak bardzo chciał wszystkich chronić, z pewnością się to nie zmieniło, ale Scott rozważniej podejmował ważne decyzje. Zwykle to właśnie one wpływały na jego życie, dalszy rozwój wydarzeń. Czasem było to bardzo niebezpieczne, ale ja nadal byłem u boku mojego najlepszego przyjaciela.
- Zemścimy się razem.- obiecałem mu.- A co z Corą i...Lucy?- zapytałem. Scott spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, który oświadczał, że kompletnie nie wie o co chodzi. Czyli Cora nie powiedziała nikomu prócz mi? To pytanie nasunęło mi się od razu po dziwnym zachowaniu Scott'a. Byłem pewien, że przez ten tydzień zdążyła już zasięgnąć rady od Derek'a. Nie mogła ukrywać przez całe swoje życie, że kogoś ugryzła. Ciekawe z jakiego powodu? Zastanowiłem się, ale nagle przypomniało mi się, że Scott oczekuje ode mnie czegoś więcej. - Znaczy... słyszałem, że w szkole się pokłóciły, czy coś takiego.- odparłem, wymyślając szybko jakieś sensowne wytłumaczenie. Jednak to nie było tak dobre, żeby ktokolwiek mógł w to uwierzyć. Ktokolwiek, oprócz Scott'a, który był teraz tak zdenerwowany całą sytuacją, że nie wyczuł mojego przyspieszonego pulsu. Oznaczałoby to, że kłamie. Scott tylko skinął głowa, spoglądając na swoje ręce. Wyglądał, jakby chciał kogoś udusić.
- To chyba nie jest teraz najważniejsze.- powiedział oschłym tonem. Zdałem sobie sprawę, że nie lubię tego przybitego Scott'a. Jednak wspaniale rozumiałem jak się czuł. A w zasadzie, to nie, nie rozumiałem. Nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Argent był dla niego jak drugi tata, był dla niego ważną osobą. Z pewnością się przejął, nie tylko sobą, ale także Allison.
- Wiesz zanim pójdziemy szukać tego...mordercy muszę coś załatwić.- powiedziałem to tak szybko, że Scott nawet nie zdążył nic odpowiedzieć, a ja już wychodziłem z pokoju. Widząc, że się spieszę pokiwał głową i wygodnie rozsiadł się na moim łóżku z laptopem w rękach. Wybiegłem z domu czując orzeźwiający, a zarazem zimny wiatr. Rozwiał moje włosy, a koszula podwiewała teraz równo z nim, jakby falowała na wodzie.  Nie zwracając uwagi na chłód odpaliłem samochód i wyjechałem z podjazdu. Po odpaleniu jeep'a automatycznie włączyła się głośne radio, podskoczyłem na fotelu, po czym ściszyłem głośniki.
__________________________________________________
Wpadłem do domu Derek'a nawet nie pukając w drzwi. Rozejrzałem się w poszukiwaniu kogoś,  chodziło o Corę. Zauważyłem ją, śpiącą na kanapie. Wyglądała na bardzo zmęczoną, jednak, nie zważając na to szturchnąłem jej ramię parę razy mówiąc przy tym jej imię. Dziewczyna zamrugała oczami, po czym je przetarła. Kiedy mnie ujrzała, usiadła na kanapie wlepiając we mnie swoje duże oczy. Stałem nad nią, układając w głowie jak najsensowniejsze zdania.
- Co z Lucy?- zapytałem w końcu, wydawało mi się, że to pytanie odpowie na bardzo dużo moich myśli. Byłem bardzo ciekawy, jak potoczyła się sprawa, czy dziewczyna umie się już bronić, atakować i wyciągać pazury kiedy tylko chce? Chciałem dowiedzieć się też, czy kiedykolwiek powie o jej istnieniu innym. Te wszystkie pytania nadal były niewyjaśnione, jednak cierpliwie czekałem na jakąkolwiek odpowiedź.
- Dobrze.- usłyszałem tylko mruknięcie z ust Cory. "Dobrze?" powtórzyłem w myślach, to słowo jest naprawdę wieloznaczne. Pod nim mogły ukrywać się przeróżne znaczenia, a ja nie wiedziałem jakie mam z nich wybrać.
- Tylko tyle? Dlaczego nie powiedziałaś Scott'owi? I czemu jej to zrobiłaś? Rozmawiałaś z nią?- obsypałem ją milionem pytać, dziewczyna westchnęła. Widząc moje zaangażowanie straciła jakąkolwiek nadzieję, że odpuszczę.
- To moja sprawa.- odparła. Byłem naprawdę wściekły na dziewczynę, miałem ochotę jej przywalić. Jednak nie zrobiłbym tego, bojąc się, że może mi oddać 10 razy mocniej. Założyłem ręce spoglądając na nią kątem oka.
- Wiesz...nie wydaje mi się. Powinnaś powiedzieć o tym innym, albo sam to zrobię.- powiedziałem szantażując Corę, która nadal wpatrywała się w podłogę. Wyglądała niewzruszona moją groźbą i nadal pocierała bezradnie ręce.
- Powiem im w swoim czasie, nauczyłam ją...pewnych rzeczy. Całkiem nieźle sobie radzi, ale myślę, że to nie powinno się nigdy stać.- powiedziała nagle nie spuszczając wzroku z szarych kafelek.
- Cora...- zacząłem przysiadając obok niej, na ciemnej i trochę okurzonej kanapie.- Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałem łagodnym głosem, aby nie urazić ciemno-włosej. Po raz kolejny usłyszałem dosyć głośne westchnięcie.
- Skoro chcesz wiedzieć to...

___________________________________________________

Koniec! XD 
No to, jak wam się podobał rozdział? Nareszcie trochę dłuższy, bo moje rozdziały długością nie grzeszą. A więc, co do opowiadanka...myślę, że końcówką jak zwykle was zaciekawiłam do dalszego czekania! Bardzo się cieszę, że na moim blogu pojawia się coraz więcej komentarzy! Naprawdę DZIĘKUJĘ <3  Pewnie nie możecie doczekać się wyjścia do lasu w starym dobrym stylu, czyli Scott i Stiles z latarkami, w środku nocy, w lesie. Będzie się działo :D Jak myślicie, Miguel będzie chciał odkryć ich tajemnicę? Zapewne w opowiadaniu znów pojawią się błędy, za które bardzo was przepraszam. Piszcie w komentarzach, będzie mi je łatwiej wyłapać. Jeszcze raz dziękuję, że jesteście. Proszę was o szczere opinie dotyczące rozdziału _^ 
PS. Kocham Teen Wolf XD

2 komentarze:

  1. Omnomnomnomnomnomnom *v* Nowy rozdział! Uwielbiam nowe rozdziały! Ok! Wiem! Znowu piszę głupoty! Anyway!
    Po pierwsze wyrażę swój ból w związku takim a nie innym (wat? xd), że nie było Stydii. Dobra, wiem, że to co zafundowałaś nam w poprzednim rozdziale było aż ponadto (omg, płaczę, kiedy o tym myślę), ale humor mam strasznie romantyczny (bo po co pisać następny rozdział, skoro można pisać miliony romantycznych scen do następnej części opowiadania, no po co?) i tak smutam, bo nie było żadnych uroczych, romantycznych (matko, trzeci raz użyłam tego słowa) scen, przez które miałabym wypieki na twarzy, uśmiech na całą twarz i motylki w brzuchu (i tak, wiem, że przez te nawiasy ciężko się czyta, ale lubię je...) :D
    O czym by tu jeszcze... A no tak! Miguel! Jeeej :D Co ta mała menda (haha, sorry not sorry) knuje? :D Uuu... czuję, że nieźle namiesza :D O matko, no nie lubię go :D Może gdyby lepiej zaczął (no ju noł, łapki precz od Lydii) to aż tak by mnie nie irytował z każdym słowem... czy tam mrugnięciem oka... No anyway! :D
    Jejejejejejejejejej! Uwielbiam te przygody Stilesa i Scotta! :D Ogólnie uwielbiam ich razem... i osobno... i w ogóle... Anyway! :D
    Czemu zawsze urywasz w takim momencie? :o Znaczy się, nadal jakoś mało mnie obchodzi ta sprawa z Corą i Lucy (a jeszcze nie tak dawno się mega cieszyłam, że piszesz o Corze... Nie no, nadal ją lubię, ale mnie nudzi, zawsze była taka przymulona xd Anyw... dobra, koniec z tym xD), ale jakoś bardziej chciałabym się dowiedzieć, kto stoi za morderstwami i co wspólnego ma z tym wszystkim Peter :D A no i oczywiście czekam na dalszy wątek Stydii (wiesz, że po tym pocałunku nie dam ci już spokoju, co nie? ;D).
    Chyba koniec. Wspomną jeszcze o stylu. Cieszę się, że na prawdę się za to wzięłaś i już nie przeskakujesz z tą akcją co dwa momenty (że wat? xd). Takie bardziej opisowe opisy (o cholera, nie wiem, jak to inaczej ująć) są duuużo lepsze c: Czekam na następny rozdział (Stydia, Stydia proszę :c) i pozdrawiam <3

    Przy okazji dodam link do mojego pierwszego filmiku (jeeej!), bo trzeba się reklamować, hm? ;D #chamskareklama
    A, i przepraszam za wszystkie dziwne komentarze w nawiasach, dziwnie się jakoś czuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oł...jest co czytać! Ale się cieszę, komentarz od ciebie ^_^
      O ile się nie mylę w następnym rozdziale jest coś o Lydii...jezus gdybyś wiedziała co napisałam w ostatnim rozdziale udusiłabyś mnie teraz gołymi rękoma! Ale no nic, potem się dowiesz
      Urywam bo mi się tak podoba, lubię trzymać ludzi w niepewności xd
      Hm...cieszę się, że bardziej opisuję moje opisy i mam nadzieję, że będę to robić dalej xd
      Dziękuję za komentarz, świetny filmik :*
      Czeekam na twój rozdział!

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony